Silesia adventure sport- pierwszy rajd przygodowy

17759089_1386332428053951_1029809591_o

Na początek cytat z książki, która była obecna także podczas zawodów, mianowicie Paulo Coelho “Pielgrzym”, który mówi, że “Kiedy kochamy lub głęboko w coś wierzymy, czujemy się silniejsi od całego świata…”. Razem z A należymy do osób, które lubią dobrą zabawę, przygody, są aktywne, więc czemu by nie spróbować rajdu przygodowego. Zupełnie spontanicznie zapisaliśmy się na rajd “VII rajd przygodowy w Katowicach”, bo blisko, bo coś nowego i dobra zabawa. Bieganie, bieganiem ale urozmaicamy je sobie np. biegami na orientację, o których pisałem już tutaj wcześniej, jakieś rowery, kajaki, ścianki wspinaczkowe itp. to też u nas norma. Nie siedzimy po prostu na zadkach jak niektóre parki.

Czym właściwie jest rajd przygodowy…

Tutaj posłużę się po raz kolejny wikipedią: ”

Rajdy przygodowe (lub rajdy ekstremalne, często używana jest też angielska nazwa Adventure Racing lub skrót AR) – hiperwytrzymałościowy sport zespołowy będący kombinacją kilku dyscyplin, między innymi: biegu na orientację i nawigacji w terenie, rowerów górskich, kajakarstwa, biegów w terenie, wspinaczki górskiej i skałkowej (lub różne powiązane ze wspinaczką techniki linowe), łyżworolek. W zależności od miejsca i czasu rozgrywania zawodów mogą zawierać również: narty biegowe, biegi w rakietach śnieżnych, jazdę konną, rafting, canoe i wiele innych.

Zawody mogą być rozgrywane zarówno w formule rajdu ekspedycyjnego, czyli zawodów trwających non-stop kilka-kilkanaście dni, jak i sprintu, czyli zawodów krótszych niż 24 godziny. Istotną cechą rajdów przygodowych jest to, że podczas zawodów nie ma obowiązkowych przerw (nie licząc tych spowodowanych względami bezpieczeństwa, tzw. dark zones), zawodnicy sami decydują o tym kiedy i ile będą odpoczywać, oraz to że podczas zawodów muszą być samowystarczalni (niosą cały wymagany ekwipunek oraz żywność ze sobą).”

Im było bliżej daty startu, tym więcej osób ku naszemu zaskoczeniu zapisywało się na listy. Nastawiliśmy się na coś prostego, kameralnego a tu BOOOM! Prawie 500 osób na listach startowych, czyli ok. 250 drużyn. W naszej kategorii MIX było zapisanych prawie 50. Zupełnie dla żartów powiedzieliśmy sobie na początku jak były 3 drużyny, że pewnie tak zostanie i chociaż będzie pudło :). Rzeczywistość jednak płata różne figle. Początek po weryfikacji w biurze zawodów i rozdanie kart, cała chmara tych ludzi zebrała się i zajęła całe boisko szkolne. Wtedy było widać jak silna jest konkurencja. Pomimo, że widziałem na listach startowych drużyny sygnowane jakimiś sponsorami to nie przerażało mnie to. Murcki, gdzie odbywały się zawody to nasze tereny, mamy je obiegane, więc wygramy to :D. Rozdanie map, szybka analiza najszybszej trasy między punktami. Taktyka polegała na ominięciu wszystkich punktów w mieście, gdzie trasa RODZINNA zatrzymałaby nas na dłużej i przebieganie przejściami podziemnymi przez drogi szybkiego ruchu zamiast czekania na światłach. Ruszyliśmy, większość zgodnie z planem poszła na pobliskie punkty a reszta pobiegła za nami pod przejście, gdzie byliśmy pierwsi, zebralismy zadanie logiczne, które było tak trudne, że nie moglismy go długo ogarnąć, w tym czasie sporo osób już go zrobiło i pobiegło dalej, my walczyliśmy żeby nie dostać minut karnych. W końcu się udało i pobiegliśmy na kolejny punkt gdzie niestety dobiegło już sporo osób i zrobiła się spora kolejka do zadania. Szybka analiza ile to może trwać i stwierdzilismy, że biegniemy dalej bo nie ma sensu czekać. Pobieglismy i kajaki! Taaak. Przepłynęliśmy całe jezioro na drugą stronę, potem pod pomostem i lecimy na kopalnię, tam lekka zagwozdka przy którym płocie jest punkt ale finalnie znaleźliśmy go w szuwarach gdzie było wody po kolana. Kolejna z taktyk polegała na tym że oszczędzałem A wchodzenia w niektóre miejsca, gdzie nie musiało być dwóch osób i była blisko ale na szlaku żeby oszczędzić jej siły. Potem już typowe bieganie na orientację. Dostaliśmy zdjęcia satelitarne danego obszaru i  musieliśmy wbiegać i zbiegać na pobliskie przełęcze, skarpy i hałdy robiąc sobie we dwoje tam zdjęcia i klikając perforator. Potem przeprawa rzeką i szybkie punkty w lasach. Chwila nieuwagi i przeoczona najszybsza droga do punktu który wcześniej pominęliśmy i musieliśmy iść naokoło. Na hałdach i w drodze z nich nie widziałem żadnej drużyny z MIX, która by nas goniła co sugerowało że prowadzimy, ale wciąż nie byliśmy pewni czy nie zrobili już tego punktu, który my pominęliśmy. Tam było zadanie polegające na budowaniu mostu ze skrzynek- jedna osoba trzymała drugą, która przekładała skrzynie i następnie na niej stawały, dobra stabilizacja i zgranie dały radę i obyło się bez kar. Lecimy dalej na wieżę, wciąż niepewni ile drużyn ma ten pkt za sobą. Chciałem nadrobić trochę drogi, którą przez nieuwagę wcześniej pogubiłem, obrałem azymut i na przełaj przez las, biegniemy, potem wbieganie na wieżę ciśnień, kręciło się w głowie niemiłosiernie, malowanie buziek w parku, tor przeszkód ze zjeżdżalnią na końcu, wbieg na najwyższy szczyt czyli Hałda Kostuchna, zadania logiczne, które udało się rozbić bez kar( a były trudne) pod Domem Kultury i to co zostawiliśmy na koniec żeby nie czekać w kolejkach czyli ścianka wspinaczkowa. Okazało się, że jest dmuchana a po drugiej stronie wchodzą dzieci, które ciągle odpadają i ona cała się rusza. Pozatym można wchodzić tylko po jednym kolorze kamieni, które nie mają uchwytów!!! Przyznam się, że nie chciałem ryzykować z Asią i wziąłem to na siebie. zdjąłem ubłocone buty, skarpety i jazda na górę, chociaż były momenty zwątpienia że odpadne, wybiłem się i przybiłem samą górę bez żadnej straty czasowej. Na koniec zagadki logiczne z cytatami i książkami w bibliotece, gdzie padliśmy na pytaniach z polityki, dostaliśmy 14min kary i jazda do szkoły. Tam informacja, że przed nami z 49 drużyn dobiegła 1, ale nie dotarli do wszystkich punktów i mają aż 40min kary, więc są za nami.

Teraz pozostaje czekać. Dostaliśmy 14min kary za zadanie logiczne, wyszliśmy z mety po żarcie, jemy i usiedliśmy czekać czy w ciągu 14min za nami wbiegnie jakaś para z MIX. Po 6 minutach czekania wbiegają…
Nadzieja na 1 miejsce padła. Była to parka z którą się przeplataliśmy w zadaniach pod koniec zawodów i nie mieli żadnych kar do ostatniego. Pozostało oczekiwanie na wyniki i niedosyt, że niewiele brakło. Wróciliśmy żeby stanąć na 2 miejscu pudła i czekamy na wyniki. Wywołują miejsce 3, 2… Ale zaraz, to nie my. A załamana, że pewnie ktoś przybiegł zaraz po tamtych pierwszych też bez kar i 4 miejsce a za chwilę…. 1 miejsce i nasze nazwiska. Popatrzeliśmy na siebie nie wierząc i idąc ze zdziwieniem na twarzach stanąć na najwyższym stopniu, odebrać nagrody i dyplomy, gratulacje, zdjęcia i to uczucie, że “Odwaliliśmy kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty”. Takie chwile pozostają w pamięci, co się namęczyliśmy to wylaliśmy z potem, krwią( też była) i bólem.

Ale fakt. Nasz pierwszy start w rajdach przygodowych a my tak po prostu pokonaliśmy 49 drużyn i wygraliśmy zawody! Do tego A w grudniu zaczęła biegać, to się dzieje i oby się działo dalej!
Dystans: 28,5km

Czas: 4h30min

Miejsce 1/49

Leave a comment